piątek, 14 października 2011

Patrycja

Pewien prowadzący "dwójkowego" teleturnieju familijnego rozpoczyna od subtelnego i jak najbardziej zmysłowego żartu, ja chyba odpuszczę sobie opowiadanie szaleńczych dowcipów, nie ze względu na ich nieznajomość, ale brak czasu na ich późniejsze wyjaśnianie i te miny słuchaczy po wygłoszeniu owego dowcipu przyjemność porównywalna do skopania masochisty... Początek października przyniósł pewne rewolucje związane nie tylko z inauguracją kolejnego roku akademickiego i spędzania wielu ciągnących się godziny w kolejkach na ukochanym UWM :/ ale i nawiązaniem współpracy z Darią(wizażystka) po spotkaniu na kawie wymieniliśmy się poglądami i oczekiwaniami związanymi z efektem naszej kolektywy(chciałem napisać współpracy, ale w tej samej chwili zobaczyłem moja polonistka z uniesionym ku górze palcem wskazującym, która była strasznie wyczulona na tego typu niepoprawności językowej) . Po krótkiej burzy mózgów pomysł był już gotowy pozostało kilka mniej istotnych elementów jak: znalezienie modelki, ciuchów, wybór miejsca, łaskawa pogoda itp. Cienie, pudry, lakiery początkowy miały trafić na inną twarz, ale dziewczyną podobno wygrała tą słynną 56milionową kumulacje totolotka i wyjechała na Grenlandię w poszukiwaniu czterolistnej koniczyny z upływem czasu jestem jednak bardzo zadowolony z tego układu wydarzeń bo znaleźliśmy Patrycje! Mieszkanka Olsztynka sprawdziła się rewelacyjnie bardzo zaangażowana, otwarta i wesoła a na dodatek dodam, że gdyby to ona została laureatką totolotka zapewne na Grenlandię zabrała by ze sobą koszulkę i krótkie spodenki. Już objaśniam skąd te letnie ubranka dnia, którego wybraliśmy się na "sesje" (sesja jak to komicznie brzmi) termometry wskazywały 8 stopni Celsjusza czyli jakieś 281 Kelwinów czyli dość zimno, a Patrycją biegała (w czym widać poniżej) tak prawie 180minut, odporna jak ruski "soldat". Pewnie już nikt nie doszedł do tego momentu, ale dla najwytrwalszych kilka słów o samej sesji :P Pogoda znów mi odpuściła słońce biło pełną parą, wiatr muskał włosy, karta pamięci też się nie zepsuła bo wiedziała, że w plecaku czekają na nią jej 2 siostry rozpalone do czerwoności czekające, aż to one trafią do aparatu(jak żony Szejka)

modelka: Patrycja Zielińska
wizaż: Daria Kuleń-Slawińska

BACKSTAGE


wtorek, 26 lipca 2011

Paula "Raroika" part one

była sobota wieczór sygnał głosowy wiadomości na gg odciągnął mnie od himalajów w zlewie, po przebyciu przeprawy przez zawalony przedpokój dotarłem spocony do klawiatury komputera, po burzliwych negocjacjach i małej scysji wraz z mławianką Paulą ustaliliśmy termin spotkania... dwa wieczory snucia i knucia planów, szukania inspiracji, byliśmy gotów.Tego dnia przywitała nas gęsty obfity opad deszczu, który raczej nie próbował się z nami zaprzyjaźnic gdy pogoda zrozumiała, że nie wygra odpuściła i już nic nie stało na przeszkodzie w wykonaniu pierwszego "klapnięcia" nic poza kartą pamięci... z nieszczęsną kartą do dziś żyliśmy w zgodnej komitywie bez jakichkolwiek zobowiązań ona nigdy nie stwarzała problemów ja zawsze dbałem o jej komfort psychiczny jak i fizyczny nawet czasem ocierałem ją z kurzu, ale dziś nieszczęsny los sprawił że nagle odmówiła współpracy z biegiem czasu wydaj mi się, że to rozliczenie za nieustąpienie miejsca starszej pani z zakupami w jednym z podmiejskich atobusów, albo drażliwy stosunek do kasjerki z osiedlowego spożywczaka.
Promienie słońca, które tego dnia na zmianę z chmurami gościły na niebie rozświetliły wnętrze torby którą zabrałem, między brudną skarpetką, a butelką umiłowanej Coca Coli leżała ona 2 gigowa zapasowa karta pamięci... wyprawa na plaże miała jeszcze jednego bardzo ważnego bohatera Piotrka który poświęcił swój wolny czas na manewry blendą, za co jeszcze raz bardzo mu dziękuje :)
A o to pierwsze zdjęcia z sesji: